Historia z życia wzięta, czyli o potyczkach z niemieckimi kontrahentami

Klienci naszej Kancelarii często spotykają się z sytuacjami, w których ich niemieccy kontrahenci nie płacą faktur za wykonane na ich rzecz usługi, powołując się przy tym na przykład na szkody (rzekome lub rzeczywiste), które ponoć spowodował nasz Klient.

Historia z życia wzięta

Niedawno spotkaliśmy się w Kancelarii z taką sytuacją, w której generalny wykonawca odmówił zapłacenia ostatniej faktury naszemu Klientowi, powołując się na szkody, które ten Klient miał rzekomo spowodować wykonując swoje usługi.

Najpierw wysłaliśmy z naszej polskiej kancelarii we Wrocławiu wezwanie do zapłaty. Okazało się bezskuteczne, gdyż kontrahent naszego klienta zdecydowanie odmówił płatności, powołując się na wykonane potrącenie poniesionej szkody z wynagrodzenia naszej polskiej firmy.

Poprosiliśmy o pomoc naszego niemieckiego kolegę adwokata z niemieckiej kancelarii, który także skierował wezwanie do zapłaty. Otrzymał podobną odpowiedź jak my, czyli odmowę.

Podczas ostatniej rozmowy z naszym niemieckim kolegą adwokatem, wskazał on, że w takich sprawach podstawową kwestią jest wykazanie wady i szkody przez kontrahenta. I to po jego stronie jest dowód udowodnienia, że powstała szkoda, w jakiej wysokości, i że została ona spowodowana przez naszą polską firmę. To tak jak w polskim prawie.

Niby oczywiste, ale jak się okazuje, nie dla wszystkich. Ten kontrahent nie wykazał żadną miarą, na jakiej podstawie „potrącił” sobie swoją szkodę z wymagalnym wynagrodzeniem polskiej firmy. Co więcej, usunął wszelkie ślady tej szkody, powołując się sprytnie na tzw. Schadenminderungsverpflichtung z § 254 BGB, czyli zobowiązanie do działania na rzecz zmniejszenia szkody. Kontrahent twierdzi, że usunął we własnym zakresie szkodę, ponieważ był do tego prawnie zobowiązany.

Mamy więc po drugiej stronie trudnego zawodnika. Nie płaci faktury, powołuje się na szkodę, której wysokości nie potrafi udowodnić oraz zatarł ślady tej szkody powołując się na obowiązek zapobiegania powstaniu większej szkody.

Co więc zrobimy dalej?

Oczywiście sąd zawsze jest dobrą opcją, ale ostateczną. W naszej ocenie nasze szanse na wygranie wydają się oczywiste, ale nie zapominajmy, że przed sądami nic nie jest nigdy oczywiste.

Zaproponujemy dalsze kroki polubownego załatwienia sprawy poprzez powołanie na razie dwóch niezależnych ekspertów (od nas i od kontrahenta), aby ustalili, co tak naprawdę się wydarzyło, czy faktycznie powstała szkoda, kto mógł ją spowodować i jaka jest jej wartość.

Liczymy na to, że drogą rozmowy merytorycznej przekonamy kontrahenta do naszych racji. Wiemy o tym, że często nawet w sytuacjach, z pozoru nierozwiązywalnych pozasądowo, można się porozumieć.

Oczywiście nie zawsze to jest możliwe, ale zawsze trzeba próbować. Z naszej praktyki zawodowej możemy powiedzieć, że kluczowe znaczenie mają tutaj pełnomocnicy obu stron.

Można wyobrazić sobie sytuację, w której racjonalne względy przemawiają za zawarciem ugody, a jednak mecenas jednej albo obu stron (to już jest najgorszy scenariusz, kiedy obie strony są „uparte”) nie przekazuje racjonalnych, czyli uzasadnionych obiektywną oceną prawną, argumentów swojemu Klientowi, utrzymując go w błędnym przekonaniu, że jego szanse na wygranie sprawy są znaczne, a prawo jest po jego stronie…, gdy wiemy, że wcale tak nie jest, i oceniamy to z obiektywnego punktu widzenia.

Nie tylko w sądzie można ten obiektywny punkt widzenia zobaczyć. Dwóch wykształconych adwokatów, czy też radców prawnych, posiadających wiedzę i praktykę prawniczą, jest w stanie ten „obiektywny” punkt widzenia określić.

Jeżeli więc mocodawca ufa swojemu pełnomocnikowi, a ten na skutek rozmów ugodowych, przyjmuje choćby częściowo za zasadne stanowisko drugiej strony, to jest to doskonały punkt wyjścia do ugody. Jeżeli jednak mecenas „torpeduje” stanowisko drugiej strony dla zasady, a czasami nawet pogarsza istniejący już spór, to pojawia się duży problem. Niestety niejednokrotnie widzieliśmy sprawy i także w nich uczestniczyliśmy jako pełnomocnicy, kiedy temperatura sporu była dodatkowo podgrzewana przez niektórych pełnomocników. Dlatego warto szukać zawsze mecenasa, który jest otwarty na ugodę, w myśl zasady, że ugoda to nic innego jak opcja win – win, nie inaczej.

Ponadto można sobie wyobrazić dodatkowo godziny, miesiące i lata spędzone w sądach, najpierw pierwszej a potem drugiej instancji (bo zawsze ktoś będzie niezadowolony), konieczność oglądania drugiej strony, kiedy wcale nie ma się na to ochoty, rachunki z kancelarii, rachunki za biegłych, tłumaczy i dojazdy świadków, stres i nieprzespane noce. Czy naprawdę jest to tego warte? A może jednak lepiej dojść do porozumienia?

Co więc zrobimy w naszej niemieckiej sprawie? Na pewno spróbujemy się porozumieć z drugą stroną. Jeżeli nie uda się na etapie przedsądowym, to może uda się w sądzie… ostatecznie poczekamy na wyrok, o którym na pewno napiszemy na naszym blogu, jeżeli w ogóle zostanie wydany w tej sprawie.

W razie zainteresowania powyższą tematyką, zapraszamy do kontaktu z Kancelarią lub udziału w szkoleniach organizowanych przez naszą Kancelarię.

Więcej informacji na temat aktualnych szkoleń znajdziecie Państwo w zakładce „Szkolenia”.

dr Katarzyna Styrna – Bartman LL.M. radca prawny. Wszystkie prawa zastrzeżone.

O nas

Kancelaria Prawna BLU z Wrocławia od wielu lat wspiera krajowych przedsiębiorców w procesie delegowania pracowników w ramach Unii Europejskiej. Stworzyliśmy zespół polskich i niemieckich radców prawnych, adwokatów i doradców podatkowych, który skutecznie wspiera naszych Klientów w zagadnieniach prawnych i podatkowych, które powstają w związku z delegowaniem i działalnością za granicą, w szczególności w Niemczech. W naszej codziennej pracy opieramy się przede wszystkim na wieloletnim doświadczeniu i praktycznym wykorzystaniu instytucji prawa delegowania, niemieckiego prawa podatkowego, procedurach kontrolnych krajowych i zagranicznych. Wspieramy naszych Klientów w opiniowaniu umów z niemieckimi kontrahentami, pomagamy w sporach przedsądowych i sądowych w Niemczech oraz doradzamy w postępowaniach kontrolnych Zollamt, czy Finanzamt. Skontaktuj się z nami pod adresem

Katarzyna Styrna-Bartman

Napisz do nas

    Napisz do nas

      Zapisz się do newslettera

      Zapraszamy do zapisu